Idziemy na spacerek. Szymon spostrzega wnuka sąsiadki. Upał straszny, więc wnuk ów (chłopak dwudziestokilkuletni) śmigał po podwórku bez koszulki…
„Ejjj!!! Nie wolno chodzić po dworze w samych spodenkach!!!” – krzyczy
„Czemu tak mówisz? Gorąco strasznie!”
„Nie wolno chodzić bez koszulki, bo można się spocić!!!”
Monthly Archives: Czerwiec 2015
Ślina nawilża suchy kaszel ;-)
Szymuś strasznie kaszle…
„Mamusiu, jak myślisz? To jest kaszel suchy, czy mokry?”
„Myślę, że to jednak chyba suchy…”
„Ale jak może być suchy jak ja połykam tak dużo śliny???”
Król może być tylko jeden ;-)
Szymuś zrobił dla mnie koronę (z papieru) 🙂 Cóż za zaszczyt!
„Mamuniu masz. Koronę. Bo ty jesteś królową! Musisz nosić koronę!”
Prawie się popłakałam ze wzruszenia…
Po chwili zrobił też koronę dla siebie.
„Mamuniu, ja też mam koronę. Ja będę królem!”
„Dobrze skarbie. To zrób jeszcze Tatusiowi koronę, bo będzie mu przykro, że my mamy korony a on nie”
„Ale Tatuś nie może mieć korony! To ja jestem królem! Tatuś może być jedynie DOBRYM CZAROWNIKIEM!!!”
Niewłaściwa pora ;-)
Godzina 16, Szymon ogląda bajkę. Jakaś nowa, bo kompletnie jej nie kojarzę. W bajce pada „dobranoc”…
„Mamo! Przełącz tą bajkę, bo w niej oszukują!”
„Oszukują?”
„Tak! Mówią ‚dobranoc’ o niewłaściwej porze dnia!”
Gwiazda wieczoru ;-)
Wczoraj byliśmy na koncercie „Kultu”. Mimo późnej pory (godz. 21 start) i kiepskiej pogody (koncert odbywał się nad zalewem), postanowiliśmy zabrać ze sobą Szymciura. Bartuś został z Babcią Marysią…
Szymusiowi bardzo się podobało, jednak tak wymarzliśmy, że nie wytrwaliśmy do końca… Mąż bardzo chciał wysłuchać koncertu do końca, więc wracaliśmy sami…
„Mamusiu a czemu Tatuś z nami nie wraca?”
„A bo chciał wysłuchać do końca tego Pana co śpiewał. Bo Tatuś bardzo tego Pana lubi. Bo to taka gwiazda, wiesz? Do tej pory Tatuś go widział tylko w telewizji…”
„Aha. Czy to taka sama gwiazda jak świnka Peppa? Bo ja ją też tylko w telewizji oglądam!”
„Właśnie tak synku!” – odpowiadam, zastanawiając się jednocześnie, czy Kazikowi spodobało by się takie porównanie, hihi
„Dobrze. To wracajmy i chodźmy spać. A Tatuś niech sobie śpi nad zalewem i patrzy na gwiazdę!”
😛
Złośliwy królik
Szymon ogląda „Wilka i zająca”…
I takie oto refleksje go nachodzą:
„Mamo, ten wilk jest zły. Ale ten królik też nie jest dobry! On jest po prostu złośliwy!!!”
Krwiopijca
Podczas kąpieli odkryłam, że Szymuś na nodze ma kleszcza… Maleńki jeszcze, świeżo wbity. Szymon na wieść o kleszczu zaczął tak panikować, że ledwo mu go wyciągłam…
„Nie ruszaj go!!! To mnie nie boli!!!”
„No co Ty, jak go nie wyciągniemy to on będzie pił Twoją krew i zrobi się ogromny”
Na samo słowo „krew” pobladł i zaczął wrzeszczeć w niebogłosy, żebym go jednak wyjęła…
Udało mi się go w końcu wyciągnąć…
„Mamooo. Czy on wypił moją krew??? Pił ją???”
„Spokojnie. Nie zdążył synku. Tyle co się wbił…” – uspakajam syna
„To dobrze! Bo jakby mi wypił krew to bym umarł!”
Zakrztuszenie mózg zatyka – jakby ktoś nie wiedział…
Uszykowałam Szymusiowi kolację – tradycyjną już kajzerkę z żółtym serem. Z dziurami oczywiście. Ser znaczy się z dziurami…
Zostawiłam Szymciura z bułką na dole a ja, wezwana krzykami przez młodszego potomka, poszłam na górę. Minęło może z kilka minut jak przyszedł za mną. Ze schabowym (poobiednie pozostałości) w rączce. I wcina.
„A co Ty zimnego kotleta jesz? Przecież ci bułeczkę zrobiłam???”
„Mamo, ja go nie jem. Ja go OBCINAM”
Tak obcinał kotleta, skacząc przy tym po łóżku, że omal się nie zadławił. Zaczął pluć jedzeniem po całym łóżku… A ja zła matka, zamiast dziecku pomóc, rozzłoszczona koniecznością zmiany pościeli, jeszcze na niego nakrzyczałam…
„Szymon!!! Czy ty nie możesz jak normalny człowiek zjeść kolacji przy stole??? Tylko cudujesz??? Chcesz się udusić???”
„To przez Ciebie!!!”
„Co przeze mnie???”
„Przez Ciebie!!! MÓZG MI SIĘ ZATKAŁ PRZEZ CIEBIE!!! BO DO MNIE MÓWIŁAŚ!!!”
Zebrałam ręką zwrócone jedzenie i poszłam po nową pościel.
„Całe szczęście to było ZAKRZTUSZENIE” – skomentował
„Dlaczego?”
„Całe szczęście, że to zakrztuszenie. Bo jakby to były wymioty to nie mogłabyś tego dotknąć ręką!”
Ślady na ubraniach
Szymona pogryzło jakieś niezidentyfikowane robactwo. Smaruję mu bąble Dapisem a Szymuś do mnie:
„Mamusiu a czy to nie zostawia śladów na ubraniach?”
„Nie wiem. Chyba nie…”
„Bo ja słyszałem o takim MEDISPIRANCIE co nie zostawia śladów na ubraniach, wiesz?”
Takie tam wygłupy…
„Szymusiu, co robiłeś w przedszkolu?” – pytam syna. To było wczoraj…
„Całowałem się”
„A z kim Ty się synku całowałeś?”
„Z Filipem”
„Z Filipem???”
„Żartowałem Mamuniu. Z Filipem gadałem tylko”
„A o czym tak gadaliście?”
„O śmierci”
„O śmierci???” – aż mnie ciarki przeszły…
„Mamuniu, wygłupialiśmy się tylko!”